Nazare jest magiczne, dosłownie i w przenośni. To miejsce kultowe, fantastyczne i pełne legend. Nawet teraz, wspominając je, mam dreszcze i jakieś takie lekkie migotanie serca i żal w duszy, że mnie tam nie ma. Pamiętam ten moment, gdy stanęłam na klifie i starałam się objąć wzrokiem horyzont. Wzięłam głęboki oddech. Pokochałam tamto uczucie, powietrze, wiatr. Wyryłam sobie tamtą chwilę w pamięci. Kazałam duszy nigdy o niej nie zapomnieć. Stałam tak bez ruchu, a moje myśli spokojne były i nie rozbiegane. Poczułam wielkie szczęście. Co za miejsce! Uwielbiam je. Nie...

Ruszyliśmy przed siebie, zostawiając za sobą pierwsze portugalskie zachwyty. Pisząc to, pomyślałam, że lubię te słowa: “ruszyliśmy przed siebie”, bo to znaczy, że zaczynam nowy rozdział i tworzę naszą kolejną, malutką historyjkę podróżniczą. Z pięknej plaży Rezerwatu Sao Jacinto dotarliśmy do miasteczka, które opisywane jest jako portugalska Wenecja. No cóż, daleko posunięte stwierdzenie. Miasto nie skradło naszego serca. To jest taki “turystyczny koszmarek”. Kolorowe domki - niby fajne, ale jakieś, takie “nie takie”, targ rybny niby spoko, ale jakiś taki “nie taki”. Przeszliśmy się po uliczkach, chcąc dać szansę miejscu...

Życie w busie nie jest łatwe. Ja wiem, że to pięknie wygląda na zdjęciach instagramowych, gdzie święcą się lampeczki w środku, a widok z okna zapiera dech w piersiach. Na dachu pije się wino o zachodzie słońca, a z samego rana ćwiczy się jogę. Owszem, czasami tak bywa, ale często to godziny spędzone na poboczach i hektolitry wylanego potu i stresu. Prawda jest też taka, że jeżeli ktoś nie ma chociaż odrobiny zacięcia, aby stać się mechanikiem, to lepiej zapomnieć o vanlifie. Spanie zimą w busie. Da się? Tak! Pojechaliśmy...

Czy już wspominałam o tym, że kocham góry? No więc tak, bardzo je lubię. Wydaje mi się, że moją miłość do gór zaszczepił mi tata, z którym przedreptałam nie jedną górską ścieżkę, jako mała dziewczynka. Żebym nie została źle zrozumiana, nie jestem jakimś wielkim górołazem, grotołazem i wspinaczem. Ja po prostu je lubię, ale dużo jeszcze przede mną i zapewne wiele pozostanie w związku z tym w sferze marzeń. Grunt, że (na równi z oceanem) zajmują w moim sercu szczególne miejsce. Bieszczady wszystkim kojarzą się raczej z wiosną, jesienią,...

Mieliśmy dosyć miast, ludzi, zgiełku, knajp. Chcieliśmy odpocząć. Zmęczeni intensywnym chodzeniem po Porto, pragnęliśmy jak najszybciej teleportować się na jakąś odludną plażę. Chciałam znaleźć się gdzieś, gdzie nie ma żywej duszy, oprócz naszych i gdzie można w spokoju nawdychać się jodu i zebrać myśli. W takich sytuacjach zawsze pomocne jest google maps, na których z powodzeniem można znaleźć tak zwane “miejsce idealne”. Trochę intuicji, odrobina dedukcji i jest - kierunek wyznaczony! Zanim ruszyliśmy do wyznaczonego celu, przejechaliśmy jeszcze mały odcinek doliny rzeki Duoro, aby zobaczyć słynne, winne tarasy. Brzegiem...

Gdy jestem w jakimś miejscu, to często zastanawiam się, czy mogłabym tam zamieszkać. Porto zdecydowanie jest jednym z takich miast, gdzie mieszkać bym nie chciała, ale bez wątpienia charakter ma. To jest takie miasto “do oglądania”, bynajmniej nie do zapuszczania korzeni. Jest takie brzydko - ładne i słodko - gorzkie. Jego urok tkwi w odpadających tynkach i powiewającym na wietrze praniu. Krzywiuśkie, kolorowe, odrapane i opuszczone kamieniczki w połączeniu z błękitnymi azulejos i portugalskim słońcem, tworzą specyficzny klimat, który często jest przedmiotem sporów. Czy coś, co jest brzydkie, może...