24 sie Wenecja w Portugalii i domki w paski // Aveiro i Costa Nova
Ruszyliśmy przed siebie, zostawiając za sobą pierwsze portugalskie zachwyty. Pisząc to, pomyślałam, że lubię te słowa: “ruszyliśmy przed siebie”, bo to znaczy, że zaczynam nowy rozdział i tworzę naszą kolejną, malutką historyjkę podróżniczą.
Z pięknej plaży Rezerwatu Sao Jacinto dotarliśmy do miasteczka, które opisywane jest jako portugalska Wenecja. No cóż, daleko posunięte stwierdzenie. Miasto nie skradło naszego serca. To jest taki “turystyczny koszmarek”.
Kolorowe domki – niby fajne, ale jakieś, takie “nie takie”, targ rybny niby spoko, ale jakiś taki “nie taki”. Przeszliśmy się po uliczkach, chcąc dać szansę miejscu i wycisnąć z niego coś ciekawego. Jedyne co nam się udało, to wypić dobre espresso i posmakować ovos moles. Dla smakoszy jajek, to jest niezły rarytas i popularny właśnie w tym regionie Portugalii. Mnie ten specjał nie przekonał, ale może to dlatego, że żółtko z cukrem w cieście nie do końca się komponuje z trzydziestostopniowym upałem, a może to ta glutowata konsystencja. A może nie ten dzień, nie ta chwila. Nie wiem.
Patrzyliśmy chwilkę na moliceiros, pływające po kanałkach Aveiro i jedyne co mogliśmy zrobić to wyobrazić sobie jak wyglądało kiedyś to miasteczko. Ciekawostką są sprośne malowidła, którymi ozdobione są łódeczki. Z jednej strony można podziwiać (chociaż to dużo powiedziane) nagie panie w różnych konfiguracjach, a z drugiej strony są podobizny świętych. Ot – taka osobliwość. Moliceiros służyły niegdyś do zbierania mułu i najwyraźniej obrazki pomagały mężczyznom z Aveiro w pracy.
Osłodziliśmy sobie zwiedzanie pastel de nata, czyli ciasteczkiem z budyniowo – jajeczną masą (w odróżnieniu od ovos moles, świeżutkie smakują wybornie) i pojechaliśmy dalej. Ku przygodzie...hehe
Na pewno nie raz przykuły waszą uwagę zdjęcia pasiastych domków w otoczeniu palm, skąpanych w pomarańczowym słońcu. To jest taka alternatywa do Porto i jego rozpadających się kamienic. Wystarczy pomalować domy w paski i od razu jest więcej turystów, a jaka skuteczna reklama. Nie będę, aż taka niesprawiedliwa, bo Costa Nova coś w sobie ma, mimo, że jest takim troszkę sztucznym tworem, bo rzeczone domki to były kiedyś rybackie magazyny, wiaty, gdzie trzymano sprzęt rybacki – palheiros, a w paski zostały pomalowane ot tak, po prostu. Z czasem wiaty zamieniły się w domki mieszkalne i teraz spełniają właśnie taką funkcję. Costa Nova do Prado jest pięknie położone, bo w niedalekim sąsiedztwie rozlewisk rzeki Ria de Aveiro i wśród nadbrzeżnych, szumiących łąk. Niedalekie plaże są wyjątkowo urodziwe. Jeśli nie zależy Wam na spektakularnym zdjęciu na instagrama, to z powodzeniem samą osadę pasiastych domków można pominąć i skupić się na jej okolicy.
No Comments