W Puerto Escondido, kolejny raz przekonaliśmy się, że język hiszpański jest niezbędny, żeby cokolwiek zdziałać w Meksyku. Dla Michała harce na desce surfingowej skończyły się nieprzyjemnym bólem kręgosłupa, który nasilał się z minuty na minutę. Postanowiliśmy nie lekceważyć symptomów i zgłosić się z objawami do najbliższego szpitala. Po drodze spróbowaliśmy dodzwonić się do naszego ubezpieczyciela, który również miał problem z dogadaniem się z pobliskimi punktami medycznymi. Dostaliśmy jedynie jakiś adres smsem, na który nawet taksówkarze robili wielkie oczy i w rezultacie jeden z nich wywiózł nas gdzieś, gdzie nie...

Spragnieni piasku i wody ruszyliśmy w stronę "Ukrytego Portu" (Puerto Escondido), gdzie plaże ciągną się kilometrami, a nieposkromione fale Oceanu Spokojnego, szturmem wbijają się w piaszczysty ląd. Warto dotrzeć tu poza sezonem, kiedy wybrzeże świeci pustkami, a jedynymi sąsiadami na plaży są czarne kormorany, mewy lub parka samotnych pelikanów. Droga z Oaxaca do Puerto Escodnido jest zjawiskowa i warto przemierzyć ją w ciągu dnia. Jest bardzo męcząca, bo prowadzi przez niezliczone, kręte drogi, które przyprawiają o zawrót głowy, ale warto się troszkę pomęczyć. Mija się niesamowite i nietknięte "turystycznym...

Drugi dzień w stanie Oaxaca zaczęliśmy od eksploracji najważniejszych atrakcji. Z racji braku czasu, skupiliśmy się na tych najbardziej popularnych. Skorzystaliśmy z lokalnej firmy turystycznej SanTours i za 200 pessos (plus opłaty za wejścia ) mieliśmy transport do 5 takich miejsc. Nauczyliśmy się już, że tutaj nic nigdy nie idzie według planu, tak więc i tym razem tak było. Kierowca miał podjechać pod nasz hostel między 9 00 - 9 30, a w rezultacie nie przyjechał w ogóle. Ostatecznie zdecydowaliśmy się dojść do biura turystycznego sami. Do ostatniej chwili...

Tutaj nie ma co pisać. Jest to kolejne, nieco cuchnące tanią benzyną miasteczko meksykańskie. Wystarczy jeden, dwa dni, żeby wczuć się w jego klimat. Jest gwarne, tętniące życiem. Sprawia wrażenie jakby było zbyt małe na to co się w nim dzieje. Po kolejnej, parogodzinnej jeździe autobusem, dotarliśmy do miasta Oaxaca. Połączenie mieliśmy przez miasto Meksyk, gdzie dojechaliśmy o godzinie 7 rano, a pół godziny później siedzieliśmy w autokarze do Oaxaca. Po 15 godzinach byliśmy u celu. Kosztowało nas to około 600 pessos. W pierwszej kolejności zaklepaliśmy sobie miejsca w hostelu...

Poprzedni dzień dał nam ostro w kość, ale nie chieliśmy zwalniać tempa. Wstaliśmy wcześnie rano i ruszyliśmy w kierunku Xilitli. Jechaliśmy około dwóch godzin, a droga z każdym kilometrem stawała się co raz bardziej górzysta. Miasto położone jest w pobliżu lasu deszczowego, pełnego kwiatów, ptaków i motyli. Wokół rozpościera się piękny widok na okoliczne góry. Głównym powodem naszego przybycia w te okolice było legerdalne Las Pozas. Obiekt oddalony jest ok. 2,5 km od centrum miasteczka i żeby się tam dostać najlepiej wziąć taxówkę spod dworca autobusowego, gdzie dojechał nasz...

W Meksyku bywają, jak się okazało, atrakcje trudno dostępne. Warto się zastanowić, co to znaczy trudno dostępne w Europie, a "trudno dostępne" w prawie 40 stopniowej temperaturze, gdzie na horyzoncie nie widać nic oprócz gór. Do Tamul jeździ podobno jeden autobus dziennie, ale i tego nie jesteśmy pewni. Właściwie nie jeździ do samego miasta Tamul, a do Tchachachin, z którego można popłynąć łódką w górę rzeki i podziwiać największy wodospad w tym regionie ( ma 105 m ). Można dojechać również autobusem do Santa Anita, tam wyskoczyć i dalej...