16 sie Czy Puerto Escondido to faktycznie mekka surferów?
Spragnieni piasku i wody ruszyliśmy w stronę „Ukrytego Portu” (Puerto Escondido), gdzie plaże ciągną się kilometrami, a nieposkromione fale Oceanu Spokojnego, szturmem wbijają się w piaszczysty ląd. Warto dotrzeć tu poza sezonem, kiedy wybrzeże świeci pustkami, a jedynymi sąsiadami na plaży są czarne kormorany, mewy lub parka samotnych pelikanów.
Droga z Oaxaca do Puerto Escodnido jest zjawiskowa i warto przemierzyć ją w ciągu dnia. Jest bardzo męcząca, bo prowadzi przez niezliczone, kręte drogi, które przyprawiają o zawrót głowy, ale warto się troszkę pomęczyć. Mija się niesamowite i nietknięte „turystycznym palcem”, wręcz zapomniane wioski, gdzie posilić się można wyrabianymi na miejscu tortillami i gdzie za spłuczkę w toalecie służy kubełek wody. Przyroda również daje popis swojej różnorodności. Im wyżej i im dalej wgłąb stanu, przyroda zdaje się być bardziej bujna. Po drodze podziwiać można sosnowe lasy, które zamieniają się następnie w lasy tropikalne. Podróż ta (ponad 6 godzinna), to również możliwość zaobserwowania zmiany klimatu jaki serwują nam góry po drodze.
Samo miasto – Puerto Escondido – nie jest zbyt atrakcyjne i nie ma tu czego oglądać. Ot zwykły nadmorski kurort. Wystarczy jednak przejechać kawałeczek dalej, aby znaleźć się na pięknej, szerokiej i zupełnie pustej plaży. Naszą bazą stał się bardzo fajny rastamańsko – surferski hostel – Osa Mariposa, który znajduje się ok. 50 m od jednej z plaż Escondido. Zajęliśmy skromną, ale swojską chatkę (cabaña) z dwoma łóżkami i co ważne z dwiema moskitierami. W hostelu była bardzo miła obsługa w postaci podstarzałego blond surfera: Blondy, który od początku naszego pobytu koniecznie chciał nauczyć nas hiszpańskiego. Oprócz ekspresowej i często mimowolnej nauki języka, hostel serwuje codzienne, wspólne kolacje, miłą muzykę, darmowe wifi i hamaczki w przyjaznym otoczeniu palm. Zobacz więcej zdjęć
Pierwszy dzień w Puerto Escondido postanowiliśmy spędzić „na totalnym relaksie” i spenetrować okoliczne plaże. Poza sezonem są one tak puste, że momentami czuliśmy się nieswojo, zwłaszcza, że mijani, lokalni meksykanie bardzo często spacerują z maczetami. Podczas spaceru proponuję jednak wyłączyć myśli napchane dziwną, antymeksykańską propagandą i postarać się cieszyć niesamowitą przyrodą jaką oferuje to piękne wybrzeże (wszystko w granicach rozsądku). Kąpać się należy w ściśle określonych miejscach, najlepiej w obrębie wzroku ratownika, bo prądy i fale są tak silne, że tu naprawdę nie ma żartów, ale woda jest niesamowita i ciągnie ze sobą delikatną ciepłą bryzę. Dzień warto zakończyć pięknym, wręcz pocztówkowym zachodem słońca. Zobacz więcej zdjęć
Będąc na tym wybrzeżu, nie można nie spróbować surfingu. Klimat wszędobylskich, wytatuowanych, wysmaganych słońcem i wiatrem surferów powoduje chęć wklejenia się w ten obrazek choć na chwilkę. Czuć, że to nie ściema, czuć, że każdy czeka tu na falę, a Zicatela jest niewątpliwie mekką surferów. Zobacz więcej zdjęć
Drugiego dnia pobytu w Puerto Escondido, wykupiliśmy naukę pływania na surfingu i z bijącymi serduszkami czekaliśmy na naszych instruktorów. Lepiej trafić nie mogliśmy. Było super. Trudno opisać wrażenia. Jest coś magicznego w tym, co dzieje się na wodzie, kiedy wszyscy czekają na tą wymarzoną falę. Michał łapał jedną falę za drugą, co niestety miało swoje konsekwencje w małej kontuzji, przez co dowiedzieliśmy się, że tutaj surfują również lekarze z pobliskiego szpitala. Mi natomiast, udało się złapać falę tylko raz i z radości zapomniałam, że należy jak najszybciej uciekać przed kolejną falą. Lekko poturbowani, ale szczęśliwi tak zakończyliśmy pobyt w Puerto Escondido. Zobacz więcej zdjęć
PODSUMOWANIE
Plaże Puerto Escondido są niesamowite poza sezonem. Warto wówczas spędzić w tej okolicy więcej niż 3 dni. Piasek, woda, fale, przyjaźni ludzie, to wszystko robi ogromne wrażenie. Trzeba pamiętać, aby przemieścić się kawałek poza miasto, najlepiej w okolice plaży Zicatela. Zobacz więcej zdjęć
No Comments