13 sie Oaxaca – miasto
Tutaj nie ma co pisać. Jest to kolejne, nieco cuchnące tanią benzyną miasteczko meksykańskie. Wystarczy jeden, dwa dni, żeby wczuć się w jego klimat. Jest gwarne, tętniące życiem. Sprawia wrażenie jakby było zbyt małe na to co się w nim dzieje.
Po kolejnej, parogodzinnej jeździe autobusem, dotarliśmy do miasta Oaxaca. Połączenie mieliśmy przez miasto Meksyk, gdzie dojechaliśmy o godzinie 7 rano, a pół godziny później siedzieliśmy w autokarze do Oaxaca. Po 15 godzinach byliśmy u celu. Kosztowało nas to około 600 pessos.
W pierwszej kolejności zaklepaliśmy sobie miejsca w hostelu (Casa angel youth hostel – ok 180 pessos za osobę) w ścisłym centrum kolonialnego miasteczka. Nocleg był naprawdę fajny. Hostel wypchany był ludźmi ze wszystkich zakątków świata i okazał się strzałem w dziesiątkę. Wylądowaliśmy w pokoju z anglikiem, który na co dzień zajmuje się projektowaniem drewnianych mebli. Pół roku spędza w Anglii, a na pół roku firma, w ramach szukania inspiracji, wysyła go na obowiązkowy, służbowy wyjazd po różnych zakątkach świata.
W tym mieście naprawdę dużo się dzieje. Pełno jest targów, tych lepszych i tych gorszych, a na targach przeróżnych różności. Warto pokręcić się po brukowanych uliczkach bez celu, wejść do knajpki, wypić kawę, napić się czekolady z chili lub z cynamonem i zjeść świerszcza. Nam udało się znaleźć parę ciekawych, artystycznych pracowni sitodruku niedaleko naszego hostelu. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Miasto Oaxaca to też dobra baza wypadowa po całym stanie Oaxaca. Zobacz więcej zdjęć.
Schila
Posted at 10:11h, 15 sierpniaKasia, Michał:) Świetny pomysł na bloga, na życie:) Wspaniałe zdjęcia.
Będę Was tu trochę podglądać:) I trochę Wam zazdrości cudownych podróży.
Buziaczki