Gruziński offroad // 2015, Gruzja / 17.04.2015

Pobudka jak zwykle okazała się kłopotliwa o tej porze roku w Gruzji. Noc była deszczowa dla odmiany i śpiwory zawilgotniały nam totalnie. Postanowiliśmy szybko zwinąć manatki i jechać dalej w kierunku wybrzeża przez Adigeni do Batumi. Z pozoru asfaltowa, prosta i całkiem przyzwoita droga, z czasem stawała się coraz bardziej zaśnieżona. W pewnym momencie zaczęliśmy mijać spore wodospady, dość strome skarpy, zaspy i spadające kamienie. Po drodze mijaliśmy opuszczone wioski i po trochu zaczął dochodzić do nas fakt, że przecież nie widzieliśmy żadnych wyjeżdżonych przed nami śladów. Zaspy...

Gruziński offroad // 2015, Gruzja / 16.04.2015

Noc nie była dla nas łaskawa. Temperatura spadła do -6-7 stopni i śpiworki ledwo dały radę nas ogrzać. Czerwony karzeł wychylił się zza białych szczytów i pozwolił nam nieco skorzystać z jego ciepła dopiero około godziny 8. Ruszyliśmy w kierunku miasta Ninotsminda i tam zatankowaliśmy naszego smoka. Wychodząc z samochodu wyrżnęłam takiego orła, że zdążyłam usłyszeć tylko wrzask Michała, który nie zdążył mnie już złapać. Nie wiem kiedy znalazło się przy mnie z 7 osób, szklanka wody i lekarz. Wszyscy z troską pytali się, czy wszystko w porządku. Sklepikarz...

Gruziński offroad // 2015, Gruzja / 15.04.2015

Na lotnisku w Kutaisi byliśmy już o godzinie 5 rano i dalej wszystko poszło bardzo sprawnie. Od razu wymieniliśmy pieniądze, złapaliśmy marszrutkę i o 10 dotarliśmy do stolicy. Tbilisi usytuowane jest w dolinie, a na około piętrzą się okazałe wzgórza, na które po trochu miasto się rozrasta. Przez jego środek przepływa rzeka Mtkvari, której brzegi w okolicy starego miasta zamieniają się w wysokie, skaliste skarpy. Zwiedzanie Tbilisi ograniczyliśmy do minimum. Pochodziliśmy po jego tajemniczych uliczkach, przy których jest pełno zrujnowanych, starych domów, sprawiających wrażenie jakby nie jedno widziały i...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 13.04.2015

W podróżach najlepsze i najgorsze zarazem są powroty do domu. Różnie z nimi bywa. Fakt jest taki, że jakie by nie były, na pewno łatwe nie są. Cancun było dla nas tylko bazą na przeczekanie nocy do wylotu do Mexico City. Po przyjeździe zostawiliśmy plecaki na stacji autobusów, wzięliśmy śpiworki i postanowiliśmy zobaczyć ten przybytek amerykańskiej rozpusty. Bananowa młodzież, bogaci emeryci, hotele, prywatne plaże, motorówki, paralotnie, samoloty, helikoptery, statki piratów, druty kolczaste, chroniące domki na plaży, prywatne plaże. Po Prostu MAGIA! Znaleźliśmy jedyną chyba publiczną...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 13.04.2015

Żeby dostać się na wyspę Holbox, musieliśmy się naprawdę wysilić. Z Celestun jechaliśmy 5 godzin drugą klasą autokarową do Cancun. Dotarliśmy do miasta około 5 rano. Z Cancun musieliśmy dostać się do Chuquila, do której autobus jedzie 3 godziny. Potem jeszcze 20 minut przeprawa łódką i znaleźliśmy się na wyspie Holbox. Ufff… Po wyspie przemieszczać się można jedynie melexami, dróg asfaltowych brak. Podstawowym problemem okazało się znalezienie hostelu, bo takowych na tej wyspie po prostu nie ma. Wszędzie, gdzie okiem nie sięgnęłam widać było tak zwane “hotele na bogato”. Wszystkie...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 12.04.2015

Celestun nie zrobiło na nas szczególnego wrażenia, ale problem w tym, że w Meksyku zbyt wiele miejsc już zdążyło na nas dobre wrażenie zrobić. Prawda jest też taka, że pierwsze wrażenie często bywa mylące. Do Celestun z Meridy ruszyliśmy dopiero o 13. Po dwugodzinnej jeździe rybobusem, dotarliśmy do celu. Z wielką, nieskrywaną radością wyjęliśmy z bagażnika nasze plecaki, które od tego momentu pachniały meksykańską flądrą i udaliśmy się na oględziny okolicy. Zdążyliśmy coś zjeść w podrzędnej restauracji i dowiedzieć się od tutejszego handlarza, że w Meridzie nas oszukali jeśli...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 31.12.2014

Och Merida, Merida! Co z Tobą począć? Kochać cię czy nienawidzieć? Co ukrywasz w głębi duszy, za wypchanymi przez turystów uliczkami, za marnymi podróbami indiańskich rękodzieł, za plecami oszustów i naganiaczy, za kiepskim jedzeniem, które nie zasługuje na miano meksykańskiego. Zaglądaliśmy w zakamarki i za róg każdej z uliczek, rozglądaliśmy się wokół, próbując zaprzyjaźnić się ze zgiełkiem i smrodem tego miasta. I co? Da się! Trzeba szukać prawdy w wielkich, czarnych meksykańskich oczach, w ich błysku i szczerości. Da się w ich głębi znaleźć niesamowite historie. Ludzie w Meridzie...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 30.12.2014

Czas nieubłaganie mijał i stwierdziliśmy, że musimy opuścić wybrzeże i zobaczyć jak wygląda środek Jukatanu. Zrezygnowaliśmy z dalszego wylegiwania się na plaży na rzecz dalszych przygód. Pożegnaliśmy wybrzeże przy Tulum o wschodzie słońca, gdzie spotkaliśmy zagubionego żółwia, o którym pisałam w poprzednim poście i ruszyliśmy dalej. Dalej, to znaczy do Valladolid - miasteczka oddalonego jakieś dwie godziny drogi autobusem od Tulum. Dlaczego akurat tam? W Meksyku za punkt honoru obraliśmy sobie (jak już wspominałam nie raz) obejrzenie jak największej ilości cenot (tak, tak znowu), ponieważ jest to chyba jedna...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 21.11.2014

W Meksyku największe wrażenie zrobiły na mnie dzikie zwierzęta. Jest ich tam bardzo dużo, ale muszą zmagać się z wieloma przeszkodami. Sztucznie sadzona roślinność, hotele, leżaki, podesty, to wszystko, co uprzyjemnia turystom wakacje, zwierzętom nad wyraz szkodzi. Wyjeżdżając z Tulum, poszliśmy rano na plażę, żeby ostatni raz zachwycić się karaibskim wschodem słońca. Nagle podbiegł do nas facet i nerwowo wymachując rękami, pokazywał nam coś palcem. Poszliśmy za nim i okazało się, że ogromna żółwica próbowała złożyć jaja w piachu, ale nie mogła znaleźć dogodnego miejsca dla swoich potomków i...

Meksyk, Meksyk z plecakiem // 2014 / 23.10.2014

Są uzależniające i tajemnicze. Każda z nich kryje w sobie coś wyjątkowego. To obowiązkowy punkt podczas zwiedzania Jukatanu. Kolejny dzień miał być tak zwanym "dniem nic nie robienia", ale wyszło jak zwykle. Rano przywitałam Morze Karaibskie kąpielą, uśmiechnęłam się i zagadałam do "pana od wycieczek", stojącego przy brzegu. On odwzajemnił mój gest wielkim, szczerym uśmiechem i komplementem. Potem wypożyczyliśmy z Michałem skuter i po raz drugi zrobiliśmy sobie rajd po cenotach. Oprócz trzech, widzianych już wcześniej -> Cenote // Cuda się zdarzaja, odwiedziliśmy kolejne trzy (w tym tylko dwie...