23 paź Pożegnanie z Tulum i znowu cenoty!
Są uzależniające i tajemnicze. Każda z nich kryje w sobie coś wyjątkowego. To obowiązkowy punkt podczas zwiedzania Jukatanu.
Kolejny dzień miał być tak zwanym „dniem nic nie robienia”, ale wyszło jak zwykle. Rano przywitałam Morze Karaibskie kąpielą, uśmiechnęłam się i zagadałam do „pana od wycieczek”, stojącego przy brzegu. On odwzajemnił mój gest wielkim, szczerym uśmiechem i komplementem. Potem wypożyczyliśmy z Michałem skuter i po raz drugi zrobiliśmy sobie rajd po cenotach. Oprócz trzech, widzianych już wcześniej -> Cenote // Cuda się zdarzaja, odwiedziliśmy kolejne trzy (w tym tylko dwie godne uwagi) i lagunę:
CENOTE CRISTAL i ESCONDIDO – (wstęp – 120 pessos/dwie cenoty)
Są to dwie cenoty, które znajdują się bardzo blisko siebie (znależć je można 4 km od Tulum), wystarczy jedynie przejść przez ulicę. Obie są jeszcze w miarę dzikie i otoczone dżunglą. Nam się poszczęściło, bo nie było tam prawie nikogo, także mogliśmy w spokoju delektować się otoczeniem. Obie cenoty są krystalicznie czyste i pełno w nich “życia”. Są głębokie, więc idealnie nadają się do nurkowania. To jest nasze numer dwa wśród cenot, które odwiedziliśmy. Zobacz więcej zdjęć.
KA’AN LUUM LAGOON ( the house of the sky ) – (wstęp 70 pessos)
Po dwóch lodowatych cenotach, postanowiliśmy podjechać do słodkowodnej laguny. Jest częścią biosfery SIAN KA’AN ( where the sky is born ), ma około 75 m. głębokości i zamieszkana jest przez malutkie rybki, które uwielbiają fasolkę. Miejsce piękne i odludne. Razem z nami siedziała tam jedynie grupka lokalsów. Woda w lagunie jest przyjemna, przezroczysta, a rzeczone rybki nie są bynajmniej nieśmiałe, bo podszczypywały wszystkie zanurzone w wodzie członki. Zobacz więcej zdjęć.
W drodze powrotnej, mignęło nam przed oczami najgorsze zagłębie turystyczne cenot – Hidden World. Zaraz za tym przybytkiem, znaleźliśmy jeszcze małą cenotę, której nazwy nie pamiętam, ale również nie warta była uwagi.
W poszukiwaniu cenot, proponuję pojeździć po okolicy i zaglądać wszędzie tam, gdzie są małe, ledwo widoczne, zardzewiałe kierunkowskazy. Najgorsze, co jest w sumie oczywiste, są takie jaskinie, do których kierują wielkie, odremontowane znaki i reklamy. Tam możemy się spodziewać betonu, kolejek i „kupy” turystów.
W drodze powrotnej do campingu, zakupiliśmy bilety do miasta Villaloid, aby następnego dnia znaleźć się w głębi lądu. Dzień zakończyliśmy nocnym spacerem po plaży. Jest pełna uciekających spod stóp, piaskowych krabików. Polubiliśmy plażę w Tulum, zwłaszcza nocą. Bywa dzika, kiedy gasną hotelowe światła. Bywa też dzika za dnia, a jeśli nawet nie wystarczająco dzika dla Was, to na pewno nie można powiedzieć, że nie jest rajska. Nam udało się spędzić na niej samotne chwile. Zobacz więcej zdjęć.
Przemek
Posted at 12:04h, 08 grudniaHej, super relacja! Pytanie (może głupie): czy w cenotach można natknąć się na krokodyle? Za miesiąc jadę i wolałbym wchodzić do wody spokojnie 😉
jedzmy
Posted at 16:24h, 28 grudniaHej Przemek. Nic mi o tym nie wiadomo. W tych cenotach, w których byliśmy my, krokodyli nie było. Wydaje mi się, że krokodyle muszą mieć łątwość wychodzenia na ląd. Cenoty to zazwyczaj trudnodostępne „dziury” w skałach/ziemi.
Anna
Posted at 13:42h, 26 grudniaHej, mozna 🙂 np. w CASA CENOTE – Cenote Manatee – jest krododyl, ktorego sobie z daleka ogladalismy (a w zasadzie jego ruszajacy sie dlugi ogon). Zapytalismy sie przewodnika czy sie nie boja tego krokodyla ale on poblazaliwie nazywal go puppy 🙂 wiec uznalismy, ze moze jest juz bardzo stary i nie ma zebow 🙂 – krokodyl, nie przewodn 😉
jedzmy
Posted at 21:44h, 20 styczniaO! No proszę, jak my byliśmy, to nie natknęliśmy się na niego :). Dzięki za info!!!!