Na ratunek żółwiom!

W Meksyku największe wrażenie zrobiły na mnie dzikie zwierzęta. Jest ich tam bardzo dużo, ale muszą zmagać się z wieloma przeszkodami. Sztucznie sadzona roślinność, hotele, leżaki, podesty, to wszystko, co uprzyjemnia turystom wakacje, zwierzętom nad wyraz szkodzi.

Wyjeżdżając z Tulum, poszliśmy rano na plażę, żeby ostatni raz zachwycić się karaibskim wschodem słońca. Nagle podbiegł do nas facet i nerwowo wymachując rękami, pokazywał nam coś palcem. Poszliśmy za nim i okazało się, że ogromna żółwica próbowała złożyć jaja w piachu, ale nie mogła znaleźć dogodnego miejsca dla swoich potomków i zastał ją ranek, co się podobno nie powinno wydarzyć. Na początku ucieszyłam się, że nagle miałam to niesamowite, ogromne zwierzę tuż obok siebie, na wyciągnięcie ręki. Po chwili jednak, zrobiło mi się smutno. Zobaczyłam jak się męczy, ledwo idzie, ma oczy całe w piachu, załzawione i obija się o każdy napotkany przedmiot na plaży. Potrzebnych było trzech facetów, żeby pomóc żółwicy w slalomie.

Ominąwszy przeszkody, zatrzymała się na chwilkę, żeby złapać oddech, a następnie swoim tempem, powoli przesuwała się w kierunku morza. Nie udało jej się złożyć jaj. Bardzo smutne to było doświadczenie, ale takie widoki sprawiają, że uświadamiamy sobie pewne rzeczy, które na co dzień są dla nas mało istotne, a są, istnieją.

Wiem, że w Meksyku są organizacje opiekujące się tymi niesamowitymi zwierzętami, ale prawda jest taka, że pewnych rzeczy już nie da się naprawić.

No Comments

Post A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.