Dzień 6 i 7
Dzień zaczął się dyskusjami co mogło się stać z naszym samochodem. Pomiędzy właczaniem silnika, siedzeniem w pobliskim mc donaldzie w necie, telefonami do Roberta - czołowego mechanika - konsultanta udało nam się wyszukać warsztaty samochodowe w okolicy. Wzięliśmy sprawnego Maliniaka i zaczęliśmy rajd po mieście ( należy dodać, że dzisiaj niedziela :). Na szczęście udało nam się znależć pana skośnookiego, grzebiącego przy łódce. Wystarczyło zagadać ( na szczęście okazało się, że umie gadać po angielsku co we francji jest żadkością ). Scholowaliśmy naszą stukoczącą westkę pod jego bramę...