Busem po Europie // 2017, Podróże, Portugalia, Vanlife / 09.02.2018

Mieliśmy dosyć miast, ludzi, zgiełku, knajp. Chcieliśmy odpocząć. Zmęczeni intensywnym chodzeniem po Porto, pragnęliśmy jak najszybciej teleportować się na jakąś odludną plażę. Chciałam znaleźć się gdzieś, gdzie nie ma żywej duszy, oprócz naszych i gdzie można w spokoju nawdychać się jodu i zebrać myśli. W takich sytuacjach zawsze pomocne jest google maps, na których z powodzeniem można znaleźć tak zwane “miejsce idealne”. Trochę intuicji, odrobina dedukcji i jest - kierunek wyznaczony! Zanim ruszyliśmy do wyznaczonego celu, przejechaliśmy jeszcze mały odcinek doliny rzeki Duoro, aby zobaczyć słynne, winne tarasy. Brzegiem...

Gruziński offroad // 2015, Gruzja / 22.04.2015

Nikt z nas się nie spodziewał, że słynna Droga Wojenna, czyli asfaltówka prowadząca do najbardziej znanego, pocztówkowego zabytku Gruzji, kościoła Cminda Sameba, będzie tak trudna. Z pozoru (te pozory w Gruzji grają dużą rolę) szeroka, jedynie nieco kręta, ale wygodna i asfaltowa droga, powoli zaczynała sprawiać nam sporo kłopotów. Owszem mijaliśmy piękne widoki, stoki, skały, rzekę, ale zanim się obejrzałam zrobiło się biało i dość tłoczno na drodze. Oprócz pięknych widoków trzeba się liczyć z tym, że jest to główna droga lecąca przez Kaukaz, łącząca południowe kraje z Rosją....

Gruziński offroad // 2015, Gruzja / 21.04.2015

Kolejnym naszym celem był region Swanetia. Piękny, niedostępny i jedyny w swoim rodzaju ze swoimi mieszkańcami, architekturą i przyrodą. Wybrzeże gruzińskie nie należy do najpiękniejszych na świecie. Jest zaniedbane, ale ma w sobie jakiś dziwny urok. Może to te niezwykłe góry, które widać z dwóch stron na horyzoncie, a może to ten czarny kolor piasku, który sprawia wrażenie, jakbyśmy oglądali go w negatywie. Przed sezonem jest wyludnione, takie troszkę smutne, melancholijne, jakby zmęczone. Nie wygląda tak, jakby chciało witać co roku sporą rzeszę turystów. Nasz nocleg był bardzo przyjemny....

Gruziński offroad // 2015, Gruzja / 17.04.2015

Pobudka jak zwykle okazała się kłopotliwa o tej porze roku w Gruzji. Noc była deszczowa dla odmiany i śpiwory zawilgotniały nam totalnie. Postanowiliśmy szybko zwinąć manatki i jechać dalej w kierunku wybrzeża przez Adigeni do Batumi. Z pozoru asfaltowa, prosta i całkiem przyzwoita droga, z czasem stawała się coraz bardziej zaśnieżona. W pewnym momencie zaczęliśmy mijać spore wodospady, dość strome skarpy, zaspy i spadające kamienie. Po drodze mijaliśmy opuszczone wioski i po trochu zaczął dochodzić do nas fakt, że przecież nie widzieliśmy żadnych wyjeżdżonych przed nami śladów. Zaspy...