Drzwiczki do piwniczki i głęboka Macocha // Czeskie Morawy

Morawy południowe winem płynące, pełne tajemniczych jaskiń i wzgórz po horyzont, zwiedziliśmy całkiem przypadkiem. Wstyd się przyznać, ale niewiele o tym regionie wiedzieliśmy. Ucieszył mnie zatem fakt, że zostaliśmy zaproszeni na kameralny festiwal książki w Brnie – Baldur, aby poprowadzić warsztaty animacji z dziećmi i tym samym udało nam się nieco poznać te okolice. Niby tak blisko Polski i prawie jak u nas, ale jednak nieco inaczej. Samo Brno na pierwszy rzut oka, to miasto jakich wiele – nie pokochałam go od pierwszego wejrzenia. Spędziliśmy w nim raptem dwa dni i z pewnością to za mało, aby się wypowiedzieć na temat jego atrakcyjności. Na mnie niezmiennie robi wrażenie czeska miłość do psów. Jest ich bardzo dużo i właściwie wszędzie można z nimi wchodzić i tak samo było w Brnie.

Sam Festival Baldur trwał 3 dni i był bardzo kameralny, ale z ciekawą genezą. Zostaliśmy ugoszczeni bardzo serdecznie w Domu Artysty, niedaleko całego wydarzenia. Pokoik był bardzo skromny z małym okienkiem wprost na głośną, imprezową knajpę, w której codziennie odbywało się karaoke.

Po warsztatach ruszyliśmy w kierunku miasteczka Mikulov przez winne obszary Palavy. Wszędzie rozciągały się plantacje winogron i bezkresne, wzgórza w tysiącach odcieni zieleni. Jechaliśmy pustymi, asfaltowymi serpentynkami i mijaliśmy tu i ówdzie grupki motocyklistów. Pierwszy nocleg spędziliśmy niedaleko Mikulov, na polu pewnego Czecha, który po małych negocjacjach łaskawie pozwolił nam zostać na noc. Tutaj nastąpiło testowanie hamako-łóżka dla naszej nowej pasażerki i patent sprawdził się rewelacyjnie – polecam kamperowiczom z małym dzieckiem.

Mikulov to ciekawe, małe miasteczko z renesansowym zamkiem, pięknym, starym kościołem i fontanną. Wystarczy poszwędać się po wąskich uliczkach miasteczka, aby co nieco zobaczyć i łyknąć atmosferę miejsca.

Region południowych Moraw ożywa dopiero w momencie zbiorów winogron, czyli w okolicach września. Miasta były trochę wymarłe,. Ujmę to inaczej – takie jakby zastygłe w oczekiwaniu na wielkie wydarzenie. Wystarczy jednak popytać pierwszej lepszej napotkanej osoby i zaraz proponuje wino ze swojej małej, przydomowej piwniczki, których pełno po drodze.

Jadąc dalej dotarliśmy do dużej winiarni w Sedlec i tam udało nam się kupić popularny Morawski Muskat i polecone nam różowe Cabernet Chardonnay z 2015 roku.

Jechaliśmy tak i jechaliśmy, bo właśnie takie są Morawy – jedzie się i jedzie, aż dojechaliśmy w okolice uroczego małego stawu, który stał się naszym „window view” na kolejny zachód i wschód słońca.

Następnym celem był najgłębszy lej krasowy w Czechach (138,5 m głębokości) – Macocha i jaskinia Punkevni. Z przepaścią związana jest bardzo ciekawa legenda. Nazwa pochodzi od macochy, która zrzuciła tutaj ze skały swojego przybranego syna. Chciała, aby majątek przypadł jej rodzonemu. On jednak sprytnie złapał się gałęzi wystającej ze zbocza i tak przeżył. Kobieta koniec końców sama rzuciła się w przepaść, nie mogąc znieść napiętnowania jakie zaserwowała jej cała wieś.

Na dnie Macochy znajduje się lazurowe jeziorko, a korytarzami jaskini przepływa dopływ rzeki Punkvy, który pokonuje się małymi łódkami.

Ciekawostka: Na terenie Krasu Morawskiego, na obszarze około 94 km2 znajduje się około 1600 jaskiń! Udostępnione są tylko 4.

Wpakowaliśmy Wikulę do nosidła (to jest obecnie niezbędne wyposażenie naszego samochodu) i tak udało nam się zwiedzić pokaźną grotę. Warto, bo jest naprawdę spora i o tyle o ile wydaje się z początku niczym nadzwyczajnym, na sam koniec zaskakuje. Jaskinię Punkevni zwiedza się o konkretnych godzinach i trzeba pamiętać o jakimś solidnym odzieniu.

Udało nam się też zwiedzić ogromny kompleks pałacowo-parkowy Lednice-Valtice. Nazywany jest Ogrodem Europy i został wpisany na listę UNESCO. Ogromny blado-żółto-beżowy budynek otoczony jest wielkim ogrodem, w którym krzątała się niezliczona liczba ogrodników. Zachwycił nas fakt w jak misterny sposób sadzili każdy kwiatek i krzaczek.

W pewnym momencie poczuliśmy lekki niedosyt związany z brakiem porządnych winnych zakupów. Postanowiliśmy, więc cofnąć się na Pilavy i poszukać piwniczek.

Nie było to zbyt skomplikowane. Gdy zobaczyłam w jednym z miasteczek małe drzwiczki w specyficznych ziemiankach, wyskoczyłam z samochodu i popędziłam czym prędzej do pobliskiego domu. – Przepraszam! – krzyknęłam, gdy tylko zobaczyłam jakąś przemykającą postać – Przepraszam! Halo! Ma Pani może wino!(Wspomnę, że czasami z Czechami łatwiej porozumieć się po polsku niż po angielsku.)- Moment! – odpowiedziała mi kobieta, która zdaje się, że właśnie sprzeczała się ze swoim mężem.

Po chwili drzwi od furtki się otworzyły i wyszedł koleś, który bynajmniej nie wyglądał na Czecha, a raczej na Greka, no może na Gruzina. Uśmiechnął się, machnął ręką, żebym podeszła. Ja znowu zapytałam się, czy na pewno ma wino, a on pokazał mi małe drzwiczki od piwniczki. Początkowo zawahałam się, żeby wejść do środka. Spojrzałam na samochód, czy aby Michał zarejestrował, do której piwnicy wchodzę, gdyby mnie tam ewentualnie facet zamknął.

Otworzył drzwi i wszedł pierwszy. Ten fakt nieco mnie ośmielił i poszłam za nim. Moim oczom ukazały się schody w dół, a tam na samym dole uporządkowane w kolejności chronologicznej kolorowe butelki wina. „Nie Czech” wyjął dwa kieliszki, przepłukał je wodą z pomarańczowego kubełka, postawił jedną z butelek na stół, otworzył i nalał „od serca”. Wziął jeden kieliszek do ręki i skierował w moją stronę, uśmiechnął się i powiedział jakie wino nalał i że na zdrowie. No to ja chwyciłam kieliszek i stuknęłam o jego. I tak po kolei nalewał jedno wino po drugim, tłumacząc mi nazwy. Ja  w pewnym momencie przypomniałam sobie o Michale, który został z Viki w samochodzie. Powiedziałam „Nie Czechowi”, że mam Michała i dziecko małe w samochodzie i muszę po nich iść. I tak kupiliśmy z 15 butelek wina różnego rodzaju, a wśród nich między innymi wino z dodatkiem miodu.

Ukontentowani, ruszyliśmy w kierunku Polski. Po drodze zahaczyliśmy o opuszczoną fabrykę w Ostravie.

 

No Comments

Post A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.