02 sie Enchilladas, tacos czy quesedilla, czyli co już zjedliśmy w Meksyku
Podstawą kuchni meksykańskiej jest kukurydza ( której zapach czuć z każdego domu), fasola i oczywiście chili, które dodawane jest dosłownie do wszystkiego. Lody, owoce, chipsy, czekolada, lizaki – wszystko z chili.
Mi osobiście smaki meksyku przypadły do gustu w 100 %. Zakochałam się nie tylko w sprzedawanych na ulicy meksykańskich „plackach” z wołowiną, serem, chorizo, cebulką z kolendrą i limonką, ale również w specyficznie podawanym piwie. Podaje się je z lodem, chili, limonką i solą. Jest to tak zwana michelada. Michałowi ten smak kompletnie nie podpasował, a żołądek od nadmiaru ostrości nieco odmówił posłuszeństwa.
Mamy za sobą wszystkie możliwe „placki”. Nie odmawialiśmy sobie ani jednego ulicznego przysmaku. Warto korzystać z tego, co oferują meksykańskie stragany.
To najlepszy sposób na zwalczenie głodu. Sami meksykanie również korzystają z obwoźnych restauracyjek, gdzie wszyscy jedzą rękami. Naprawdę bywało pysznie.
Na ulicy oprócz quesadillas, tacos, można zakupić świeże owoce, które smakują meksykańskim słońcem: mango, arbuzy, melony, granaty. Dodatkowo można spróbować kaktusów i ich owoców. Wszystko oczywiście okraszone chile i limonką.
Ciekawym przysmakiem, który można znaleść na każdym rogu to „chicharron”. Jest to skóra świńska prażona na głębokim tłuszczu. Podawana z ostrą salsą i limonką. Jest chrupiąca i tłusta.
Ze słodkości warto spróbować różnego rodzaju zatopionych w cukrze orzeszków, „pałeczek” z głębokiego tłuszczu w cukrze i bananów w cieście. Na te ostatnie trzeba uważać, bo Michał z wielkim pragnieniem zjedzenia czegoś słodkiego, zakupił coś na kształt banana w cieście, ale okazało się parówką.
Warto nauczyć się podstawowych zwrotów potrzebnych do zamówienia jedzenia i nazw potraw po hiszpańsku, bo naprawdę mało kto mówi tu po angielsku, co nierzadko prowadzi do frustracji.
Prawda jest taka, że jeśli ktoś nie lubi ostrych potraw, to nie ma czego szukać w Meksyku.
No Comments