05 kw. Obłędne Skały // Dolny Śląsk
Błędne Skały są moim zdaniem ciekawsze od Wielkiego Szczelińca. Niestety oba miejsca są wręcz oblegane przez turystów, ale my chyba nie powinniśmy narzekać, bo mogliśmy spokojnie robić zdjęcia i napawać się widokami, ponieważ druga połowa września to już tak zwany „low season”.
Z samego rana wyruszyliśmy dalej Drogą Stu Zakrętów, w kierunku Błędnych Skał. Dotarliśmy do Kudowy Zdrój, a zaraz za nią znaleźliśmy duży, leśny parking, z którego prowadził szlak w górę. Droga była dość trudna i męcząca.
Nikt nie siedział nam na karku. Jeśli już znalazł się jakiś turysta, to leciał do przodu na łeb na szyję, nie zwracając uwagi na szczegóły. Nam trasa 45 minutowa zajęła chyba z 2 godziny, bo każda skałka, każdy kamyk, gałązka, czy korzonek był godny uwagi. Trudno było nam uwierzyć, że matka natura potrafiła stworzyć taki niesamowity świat. W tych właśnie skałach zakochał się reżyser “Opowieści z Narni: Książe Kaspian”, ponieważ dokładnie tutaj kręcono niektóre sceny z filmu. W każdej skale odkryć można było jakąś postać, rzecz lub zwierzę. A to statek, a to siodło, chociaż i tak moim zdaniem ktoś kto wymyślał nazwy nie popisał się zbytnio wyobraźnią. Co ważne! Warto przed wyprawą w Błędne Skały upewnić się czy nasze obwody ciała pozwolą nam na przeciskanie się przez naprawdę wąskie szczeliny. Kenzo niestety po raz kolejny nie był zadowolony z wycieczki, bo trafiła się rodzinka, która „pstrykała fotki” z fleszem, a on flesza nie lubi i już. Był protest.
Nieco zmęczeni ruszyliśmy dalej, za czeską granicę. Stanęliśmy na parkingu niedaleko Broumowskich Ścian. Podszedł do nas facet, którego fizjonomia przypominała wyrośniętego, czeskiego krasnoludka i skasował nas na 11 złotych, ale za to mogliśmy zostać całą noc. Na początek postanowiliśmy zmierzyć się z najbliższym szlakiem (nad Slavnym). To miejsce okazało się niesamowite! Tutaj na pewno mieszkają skrzaty, wróżki, duszki, czarownice i wszystkie inne stworzenia, które kiedykolwiek, ktokolwiek opisał w bajkach. Najpierw minęliśmy wielkie, obrośnięte zielonym mchem głazy, wokół których i na których rosły drzewa. Słońce delikatnie przeświecało przez drobne, zielone listki, a pod stopami wiły się korzenie i miałam wrażenie, że za chwilę ożyją i złapią mnie za nogę. Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego. Nie mogliśmy się nadziwić co się tu dzieje! Niestety muszę przyznać, że Sudety po czeskiej stronie są cudowne i śmiem twierdzić, że piękniejsze do naszych. Są dzikie i pozbawione nadmiaru poręczy i kładek ułatwiających „turystom” przemieszczanie się.
Gdy udało nam się wreszcie zamknąć paszcze z zachwytu, trafiliśmy na Kamienną Bramę i tu niespodzianka. Nie ma zabezpieczeń, nie ma barierek, każdy sam odpowiada za swoje bezpieczeństwo, ale za to jak już się człowiek odważył podejść do krawędzi skał, widok był nieziemski. Zmęczenie podchodzeniem zostało nagrodzone, zapierającą dech w piersiach, nieskończoną przestrzenią oraz dającą energię, ale nieco zmaltretowaną i roztopioną czekoladką z Michała kieszeni.
Pozytywnie naładowani ruszyliśmy dalej. Potem dotarliśmy na punkt widokowy Koruna. Niestety nie doszliśmy na Velką Kupę, która była naszym celem, ale zaczęło robić się późno i musieliśmy przyśpieszyć kroku.
W drodze powrotnej troszkę się pogubiliśmy i wróciliśmy do auta bardzo zmęczeni.
Kolejny dzień to kolejny szlak. Mały kościółek, niekończące się schody, cisza, spokój i ten przyjemny relaksujący wysiłek. Takie są góry kochani!
// Błędne Skały//Kamienna Brama//Koruna || 16/17 września 2014
No Comments