12 sie Xilitla i Las Pozas
Poprzedni dzień dał nam ostro w kość, ale nie chieliśmy zwalniać tempa. Wstaliśmy wcześnie rano i ruszyliśmy w kierunku Xilitli. Jechaliśmy około dwóch godzin, a droga z każdym kilometrem stawała się co raz bardziej górzysta. Miasto położone jest w pobliżu lasu deszczowego, pełnego kwiatów, ptaków i motyli. Wokół rozpościera się piękny widok na okoliczne góry.
Głównym powodem naszego przybycia w te okolice było legerdalne Las Pozas. Obiekt oddalony jest ok. 2,5 km od centrum miasteczka i żeby się tam dostać najlepiej wziąć taxówkę spod dworca autobusowego, gdzie dojechał nasz autobus z Ciudad Valles. My nie zdążyliśmy się nawet rozejrzeć za taxówką, a już do nas podskoczył śmieszny dziadek z wielkimi ubytkami w uzębieniu i długim paznokciem u małego palca prawej dłoni. Ewa ( na ten czas nasz jedyny łącznik z meksykanami mówiący po hiszpańsku) zmyła się na chwilkę, więc niczego nie zrozumieliśmy, co tak energicznie nam opowiadał. Jasny był jedynie fakt, że chce nas dowieźć do celu za 50 pessos. Zgodziliśmy się i to był minimalny błąd, bo wsadził nas w białego, mocno rozklekotanego pickupa i przez całą drogę zastanawialiśmy się czy ma sprawne hamulce. Ewa natomiast, z racji tego, że siedziała w środku, miała wątpliwości co do sporawych ubytków podłogi wewnątrz auta. Koniec końców najważniejsze, że dojechaliśmy. Co ciekawe, nasz pan kierowca był jakąś znaną personą w miasteczku, bo wszyscy się z nim witali i mu kłaniali. Ostatecznie, nie dość, że nas zawiózł do Las Pozas, to jeszcze na nas poczekał i odwiózł z powrotem na dworzec autobusowy. Zobacz więcej zdjęć
Las Pozas to surrealistyczne obiekty, stworzone przez Edwarda Jamesa w środku dżungli. Kim był Edward James? Niespełnionym artystą, miłośnikiem sztuki, surrealizmu, patronem, mecenasem sztuki i przyjacielem Salvadora Dali oraz patronem wielu uznanych artystów.
W latach 50tych przeniósł się do miejscowości Xilitla i zaczął realizację swoich fantazji w postaci dziwnych, betonowych form wokół dziewięciu jeziorek – pozas. Są to budynki, kamienne dłonie, kwiaty, kolumny, kamienne węże, a wśród nich czteropiętrowy dom, w którym James spędził część życia. Miejsce niesamowite, wręcz bajkowe. Jest to swoisty pomnik realizacji marzeń, a może tylko fanaberia bogatego ekscentryka. Betonowe formy z biegiem lat pokryły się roślinnością, wtopiły w otoczenie, zmurszały. Wszystko razem jest zjawiskowe, a efekt potęgują przepiękne, kolorowe i wręcz monstrualne motyle krążące pośród tych kamiennych tworów.
Spacer po dżungli trwał około pół godziny. Potem pospacerowaliśmy po samym miasteczku Xilitla, aby znaleźć coś do jedzenia, a następnie wskoczyć w autobus powrotny do Ciudad Valles.
Po powrocie do hostelu, postanowiliśmy ruszyć dalej z naszym tripem. Tutaj rozdzieliliśmy się z Ewą, która pojechała do Queretaro, a my ruszyliśmy dalej do Oaxaca. Ku przygodzie! Zobacz więcej zdjęć
No Comments