01 wrz Śladami historii // Krwawa Normandia
Normandia to historia i to niestety bardzo krwawa. To setki zamordowanych ludzi, zabitych i zaginionych żołnierzy. Tu toczyła się walka o wolność. Tutaj też Polacy mieli swój niemały wkład i warto o tym wiedzieć.
W Normandii konieczne jest cofnięcie się do czasów II Wojny Światowej. Gdy już to zrobimy, okazuje się, że ziemie te spływają krwią bohaterów. Tutaj obowiązkowe jest przestudiowanie ówczesnych działań wojennych. Raz, że to ciekawe, a dwa, że nie wypada tego nie zrobić.
Warto przejechać Normandię śladami II Wojny Światowej. Te wydarzenia są tutaj tak namacalne i widoczne, że trudno pozostać wobec nich obojętnym. Nam nie udało się prześledzić wszystkich punktów strategicznych działań, ale poczuliśmy nieco tej historii.
Najpierw trafiliśmy na plażę Omaha. Był to kryptonim jednego z odcinków lądowania aliantów. W ramach operacji Overlord (największa operacja morsko-desantowa w historii wojen), 6 czerwca 1944 r. o godzinie 5:30 do plaży zbliżyły się pierwsze oddziały amerykańskie. Była to wstępna faza operacji Overlord, która nazywała się “operacja Neptun”. W akcji brała udział armia amerykańska i 8 kampanii Rangerów oraz Dywizja Piechoty Heubnera.
Niemcy byli doskonale przygotowani do odparcia ataku, pomimo mniejszej liczebności. Mieli idealny punkt obserwacyjny, około 60 dział, a wysokie klify utrudniały szturm aliantom. Sześciometrowa, betonowa zapora dodatkowo zabezpieczała przed atakami. Wiatr, wysokie fale utrudniły desant wojsk alianckich w wyznaczonych rejonach. Zrobiło się zamieszanie.
Z powodu trudnych warunków alianci ginęli jeden po drugim. Zmęczeni, przemoczeni, z ciężkim, nasiąkniętym wodą sprzętem. Rozważano nawet przerwanie akcji.
Ostatecznie dzięki minom bangalore przedarli się przez pola minowe, niszcząc zasieki i zaszli wroga od tyłu. Po 10 godzinach plaża została zdobyta. Działanie te zostały okupione ponad 3 tysiącami ofiar.
Warto zajrzeć do Muzeum Overlord, które znajduje się niedaleko amerykańskiego cmentarza. Tam można zobaczyć inscenizacje działań wojennych, oryginały dział, broni, czołgów, samochodów i mundurów wojsk biorących udział w akcji.
Intensywny dzień zakończyliśmy przy miejscowości Le Revolution, na pustym klifie, niedaleko plaży z widokiem na Omaha Beach. Tam też zostaliśmy na noc. Śmiem twierdzić, że był to jeden z lepszych, darmowych noclegów w Normandii. Trzeba dobrze znać możliwości swojego samochodu, bo zjazd i podjazd jest dość stromy. Jedynymi, naszymi sąsiadami była grupka francuskich dzieciaków. Zapalili ognisko, upili się, pośpiewali i poszli spać – nic szkodliwego.
Kolejnym punktem obowiązkowym był amerykański cmentarz przy Omaha Beach. Ogromna ilość białych krzyży jakie zobaczyć można w tym miejscu jest porażająca (około 9000). To miejsce na zawsze zostaje w pamięci. Jego atmosfera budzi wiele emocji, a wśród poległych żołnierzy można doszukać się wielu Polaków.
Tego samego dnia zdążyliśmy podjechać na Pointe Du Hoc. Jest to miejsce, gdzie miała odbyła się jedna z bitew podczas alianckiej inwazji. Do zdobycia umocnień wysłano specjalnie wyszkolonych Rangersów, którzy przy użyciu lin, haków i drabin wspinali się na trudno dostępny klif. Na Pointe Du Hoc wylądował 2 Batalion Rangersów, a 5 trafił w sam ogień walk na Omaha. Na kilkudziesięciu żołnierzy do celu docierało raptem paru. Ślady walk, w postaci głębokich kraterów i niemieckich umocnień, widać do dzisiaj. Są pozostałości po niemieckich bunkrach i działach dużego kalibru.
No Comments