28 sty Mglista wyprawa na Śnieżnik // Dolny Śląsk
Wyruszyliśmy może nie z samego rana, ale wcześnie jak na nasze możliwości, aby zobaczyć jaskinię niedźwiedzią. To jedna z największych jaskiń w Polsce, a najdłuższa w Sudetach. Znajduje się w Masywie Śnieżnika, na południu Polski, przy granicy Czeskiej. Do jaskini łatwo trafić samochodem, bo trasa jest bardzo dobrze oznakowana (to informacja dla tych z kiepską orientacją w terenie, czyli takich jak ja). Pojazd można zostawić na płatnym parkingu. Bliższy parking kosztuje 10 zł, a dalszy odpowiednio mniej. Podsumowując: ci co nie chcą się za bardzo męczyć, muszą zapłacić więcej – proste. My skorzystaliśmy z tego tańszego oczywiście, tak w ramach oszczędności. Spakowaliśmy cały ekwipunek do plecaka i ruszyliśmy do jaskini. Nie zdążyliśmy się rozpędzić, a już znaleźliśmy się pod samym wejściem do atrakcji, która kosztuje 18 zł. Wejść można jedynie z przewodnikiem. Do wnętrza wpuszczają co pół godziny, gdy zbierze się solidna grupka ludzi. Michał został oddelegowany przeze mnie do zwiedzania, a ja zostałam na zewnątrz z naszym Kenzo (dla tych co jeszcze nie wiedzą – to nasz łaciaty, trochę niesforny przyjaciel). M. wyszedł po 45 minutach całkiem zadowolony z grupką zakonnic, które towarzyszyły mu podobno całą drogę. Wnętrze groty jest podświetlane i wypełnione nieco tandetnymi inscenizacjami jaskiniowego życia, ale poza tym jaskinia jest bardzo ciekawa i pełna różnorodnych i ciekawych formacji skalnych.
Następnie ruszyliśmy w kierunku Śnieżnika (najwyższego szczytu Sudetów Wschodnich). Najpierw dotarliśmy do schroniska pod szczytem, gdzie Kenzo zmusił nas do założenia kagańca i tak z psem wiszącym na smyczy dotarliśmy na sam Śnieżnik. To szczyt przy samej granicy czeskiej, ale niestety nie udało nam się niczego zobaczyć, bo mgła była coraz gęstsza i przysłoniła nam widok na okolicę. Jest to zatem szczyt, na który jeszcze musimy wrócić.
Ze Śnieżnika schodziliśmy niebieskim szlakiem, który we mgle stał się niesamowicie tajemniczy, urokliwy, ale też troszkę przerażający. Najfajniejsze było to, że zupełnie pusty.
Na noc kamperka ustawiliśmy w jednej z leśnych zatoczek.
No Comments